Odkąd odkryłem istnienie masturbatora Manta marki Fun Factory, ciekawiło mnie, co też potrafi. W końcu niedawno Manta wpadł mi w ręce i do dziś nadal jestem z niego naprawdę zadowolony. Czułem się, jakbym musiał wykrzyczeć to z dachów. Jak ja kurwa kocham tę zabawkę! Nie tylko zmieniła moje zabawy masturbacyjne, zmieniła też seks oralny.
Pierwsze wrażenia
Dobra, jeśli mowa o dizajnie, to opakowanie było konwencjonalne i bez wyrazu – ot, nic specjalnego. Za to ma w sobie wszystko, co chcesz i musisz wiedzieć. Także na tym opakowaniu można spotkać ładny kolor, do którego przyzwyczajają inne zabawki od Fun Factory. W pudełku znajdziesz (oczywiście) masturbator Manta, instrukcję użytkowania oraz magnetyczny kabel USB do ładowania zabawki. Przypomina mi chrząszcza-robota ze „szponami”, trochę tak wygląda Manta. Jak coś z innego świata. Zabawkę wykonano ze ślicznego, miękkiego silikonu, wyposażając ją w zaskakująco mocny silniczek. Zanim będziesz mógł użyć masturbatora, musisz go najpierw przez krótką chwilę podładować. Jednak wierz mi, gdy mówię, że warto poczekać. Myślę, że największą zaletą masturbatora Manta jest jego całkowita wodoodporność, która znakomicie sprawdzi się pod prysznicem, a zarazem sprawia, że niezwykle łatwo jest umyć urządzenie (jeszcze do tego wrócę). Jest 12 trybów wibracji, z czego 6 to stałe prędkości, a 6 to różne schematy. Manta jest niewiarygodnie łatwy w obsłudze. Przyciski znajdują się na „uchwycie z pętelką”, przez który można przełożyć palce, więc podczas użytkowania łatwo można się przełączać między funkcjami. W porównaniu z silniczkami, do których jestem przyzwyczajony, Manta jest zaskakująco cichy!
Magiczna podróż...
Oczywiście zacząłem od używania go solo, jednak według Fun Factory najwyraźniej urządzenia można używać z partnerką lub partnerem. Ale wszystko po kolei, najpierw występy solowe. Jak już mówiłem, Manta w zasadzie przypomina chrząszcza-robota, który wibruje. Duże „szpony” z łatwością owiną się wokół twojego drąga. Na „szponach” są też prążki, które nie tylko dostarczają dodatkowych doznań, ale podczas użytkowania zatrzymują lubrykant na bazie wody. Nałóż nieco lubrykantu do wnętrza swojego chrabąszczowego kumpla, posmaruj odrobiną siebie i prześlizgnij „szpony” wokół drąga... Staaary! Jeśli o mnie chodzi, to wolę używać urządzenia z trochę mniejszą ilością lubrykantu, bo dzięki temu lepiej czuć prążkowanie. Większość wibracji koncentruje się na końcu zabawki, tam gdzie „szpony” się rozczapierzają. Dociskaniu tego do wędzidełka towarzyszy kapitalne uczucie! Dizajn jest tak zmyślny, że wibracje da się faktycznie wyczuć wokół całego penisa i zauważa się przejścia między różnymi prędkościami. Jednak dizajn sprawia również, że Manta łatwo przesuwa się w górę i w dół członka, przez co samodzielnie można wybadać, co jest najwygodniejsze. To wspaniałe uczucie używać tej zabawki jako masturbatora. Ruchy w górę i w dół oraz dookoła przenikają w głąb penisa. Manta zabierze cię w magiczną podróż do świata orgazmów.
Więcej zabawy we dwoje
Dodatkowa para rąk nigdy nie zaszkodzi, i w przypadku masturbacji też się to sprawdza. Tak właściwie Manta jeszcze bardziej pokazuje swoje możliwości, gdy dzielisz się przyjemnością z partnerką lub partnerem. Umieszczenie masturbatora u podstawy penisa podczas seksu oralnego zabierze cię na wyższy poziom rozkoszy... Po prostu umieść Manta wokół podstawy drąga i włącz urządzenie na najniższych obrotach. Trzeba się do tego chwilę przyzwyczajać. Potem trzeba zacząć delikatnie językiem i ustami na czubku żołędzi, stopniowo przesuwając się dalej, a dopiero potem zaczynając na całego. Potem osoba robiąca loda może przesuwać zabawkę ustami, kontynuując oralne zabawy wzdłuż członka. Tak, to doznanie naprawdę jest nie do opisania. Ale szczerze, to ogromne przeładowanie zakończeń nerwowych. Stymulacja oralna w połączeniu z wibracjami doprowadzą do najintensywniejszej rozkoszy wszechczasów. Koniec i kropka. Wszystko wibruje wraz z tobą, próbujesz schwycić prześcieradło, zaczynasz głębiej, ciężej oddychać, aż w którymś momencie dochodzisz do punktu, z którego już nie ma odwrotu. Czy mogę to tak ująć? Mogę, prawda? Dla mnie było to jedno z najlepszych doznań oralnych / związanych z głębokim gardłem. Mimo że zazwyczaj nie mam uwag, to jednak Manta przenosi wszystko na wyższy, intensywniejszy poziom.
Myjnia i garaż
Jak wspominałem, Manta jest całkowicie wodoodporny, co czyni go niewiarygodnie łatwym w czyszczeniu. Po prostu opłucz go pod kranem albo umyj mydłem i wodą. Zwróć uwagę na prążkowanie, bo to dobry schowek dla resztek lubrykantu i płynów ustrojowych. Jednak w sumie czyszczenie nie jest takie trudne. Możesz wyczyścić zabawkę jeszcze staranniej z użyciem środka do czyszczenia zabawek erotycznych. Jak tylko masturbator jest czysty, można go włożyć z powrotem do pudełka, gdzie Manta będzie czekać, gotowy, na następny raz. Jeśli o mnie chodzi, to dotąd kilkakrotnie go użyłem, powiedziałbym, że jakieś sześć razy, zanim musiałem ponownie naładować urządzenie. Oczywiście to zależy od tego, jak szybko docierasz do mety.
Ogólnie moja opinia jest...
niezmiernie pozytywna! Zwykły masturbator z wibratorem pociskowym jest przyjemny, ale Manta wyróżnia się na tle konkurencji. Jestem daleki od rozczarowania! Osobiście nie przepadam za schematami wibracji, ale można powiedzieć, że same wibracje są przyjemne. Są mocne i przenikają głęboko. Konstrukcja zabawki sprzyja użytkownikowi i sprawia, że urządzenie jest bardzo łatwe w użyciu. To cudowna rzecz do używania solo, ale jeśli chcesz doświadczyć czegoś nowego w parze, to Manta naprawdę okazuje się superbohaterem! Jeśli lubisz pobudzanie penisa za pomocą wibracji albo szukasz sposobu na bardziej ekscytujące zabawy oralne, to gorąco polecam ten produkt. Manta to dokładnie to, czego szukasz.